Na temat komunikacji empatycznej w szkole porozmawiałam z Pauliną Orbitowską-Fernandez, propagatorką Porozumienia bez Przemocy w edukacji.
AN: Czym jest Porozumienie bez Przemocy?
POF: 8 lat temu kiedy po raz pierwszy spotkałam się z Porozumieniem bez Przemocy (Nonviolent Communication – NVC) miałam pomysł, że jest to model skutecznej komunikacji oparty o cztery kroki stworzony przez doktora psychologii Marshalla Rosenberga. Nauczyłam się modelu, tylko cztery kroki, nie było trudno zapamiętać: obserwacje, uczucia, potrzeby, prośby i mam. Wielkim moim zdziwieniem było, że coś mi nie wychodziło, nawet miałam pomysł, że coś w tym mechanizmie nie działa. No i rzeczywiście nie działało, bo Porozumienie bez Przemocy nie jest tylko o 4 krokach. Dzisiaj Porozumienie bez Przemocy widzę jako pewien sposób bycia, w którym kontakt z drugą osobą i ze mną samą opiera się na „pełnej skupienia obecności” na „jakościowym” towarzyszeniu drugiej osobie, aby za tym, co mówi lub robi, widzieć i słyszeć jej zaspokojone lub niezaspokojone potrzeby. Cztery kroki, są narzędziem, ale bez świadomości intencji, z którą z tego narzędzia korzystałam, w moim przypadku nie działały. Kiedy dotarło do mnie, że ludzie robią to, co robią i mówią to, co mówią nie przeciwko mnie, ale po to by, być może czasem w mało skuteczny sposób, zaspokajać swoje potrzeby, komunikacja i relacje, stały się dla mnie miejscem spotkania dwóch lub więcej osób, podczas którego tworzymy przestrzeń typu wygrany-wygrany sprzyjającą temu, by nasze potrzeby zostały zaspokojone w zgodzie z naszymi wartościami i granicami. Porozumienie bez Przemocy jest dla mnie drogą do tego by jak najskuteczniej tę przestrzeń tworzyć w relacjach w domu, szkole i pracy.
AN: Jaką widzisz wartość w stosowaniu NVC w szkole?
POF: Szkoła jest wyjątkowym miejscem, w którym spotykają się bardzo różne osoby, z różnych środowisk, z różnymi wartościami i doświadczeniami. To powoduje, że budowanie relacji i komunikacja bywają złożone, a niekiedy trudne. Rodzice oddają nam swoje skarby i pragną mieć zaufanie, że ich skarby są w najlepszych rękach. Niekiedy objawia się to kontrolowaniem, próbami wpływania na szkołę i nauczycieli. Dzieci z kolei przychodzą z ciekawością, towarzyszymy im w uczeniu się siebie i świata, a każdy uczy się inaczej, inne rzeczy go interesują, pociągają. Nauczyciele jesteśmy w szkole z miłości do dzieci i młodzieży, robimy to, co jest dla nas w danym momencie możliwe, aby budować środowisko sprzyjające uczeniu się, jednocześnie jesteśmy w szkole z naszymi przekonaniami i wartościami, troskami i zasobami. Świat szkoły jest światem niezwykle różnorodnym, ulegającym zmianom, na który wpływ ma praktycznie wszystko, sytuacja polityczna, dynamiki rodzin, z których przychodzą dzieci, zmiany i wymagania na rynku pracy. NVC jest dla mnie sposobem na to, aby tę różnorodność zobaczyć i zaakceptować, i budować takie relacje, które uwzględnią wszystkie te grupy, o których mówiłam wcześniej: rodziców, uczniów i nauczycieli. Takie uwzględnienie prowadzi do kultury dialogu, widzenia siebie, stawania za sobą, z jednoczesną dbałością o innych i wspólnemu szukaniu tego, co możemy robić, aby środowisko szkolne służyło nam wszystkim mając świadomość, że powstaje dla uczniów.
AN: Dlaczego budowanie relacji w szkole jest ważne?
POF: Uczniowie, którzy czują się w szkole bezpiecznie, wiedzą, że ich zdanie, możliwości i potrzeby są brane pod uwagę, wiedzą dlaczego i po co tworzone są pewne zasady, uczestniczą w ich tworzeniu, dużo chętniej ich przestrzegają. To nie znaczy, że zawsze i wszędzie. Błąd traktowany jest wtedy jako zasób, z którego mogą czerpać wszyscy. Konflikt, wyrazem różnic i zaproszeniem do dialogu. Ta świadomość, że jesteśmy tutaj po to, by się uczyć, nie tylko treści programowych, ale też kompetencji społecznych, że nauczyciel jest wsparciem, a nie wyrocznią czy decydentem, pozwala nam ufać, ale też mieć odwagę do podejmowania kreatywnych działań i brać odpowiedzialność za nie. Budowanie relacji w szkole w ten sposób wzmacnia poczucie własnej wartości u uczniów, obniża poziom agresji w szkole i poza nią. Uczenie się kultury dialogu w przedszkolu i szkole ma bezpośredni wpływ na to, w jaki sposób nasi uczniowie i ich rodziny budują relacje, to w skali mikro, a w skali makro, ma wpływ na relacje społeczne, kulturę pokoju i współpracy. Często podczas warsztatów z rodzicami słyszę, jak rodzice od dzieci uczyli się rozpoznawania swoich uczuć i potrzeb. Jedna z uczestniczek opowiadała, jak jej córka zapytała ją: „Mamo jesteś smutna, bo chciałabyś odpocząć sobie?” Jasne, że tak nie jest zawsze, ale bywa i to ma już duży wpływ na nas i na zmianę społeczną.
Poza tym szkoła to również nauczyciele, każdy indywidualnie oraz zespół. Szkoły, w których rady pedagogiczne obdarzają się szacunkiem i zaufaniem, wyróżniają się wyjątkową współpracą, kreatywnością i skutecznością. Nauczyciele, którzy mogą na sobie polegać, nie obawiają się oceny, z otwartością mówią o swoich trudnościach i proszą o wsparcie. Zespoły, których liderem jest otwarty i transparentny dyrektor, budujący autentyczne relacje, dający „karmiące” informacje zwrotne, zamiast krytyki lub zakulisowych działań, są w stanie zmieniać nawet społeczności lokalne. Nie mówię, że to łatwe, ja też w pracy dyrektora popełniłam sporo błędów, i dzisiaj dzięki Porozumieniu bez Przemocy, widzę, co nie służyło zespołom, z którymi pracowałam.
AN: Jak NVC może być pomocne w budowaniu relacji z rodzicami, uczniami, kolegami z pracy?
POF: Przy założeniu, że ludzie nie robią niczego przeciwko innym, a na rzecz zaspokojenia swoich potrzeb, przestajemy dopatrywać się w działaniach innych osób, rodzica, ucznia, czy innego nauczyciela, złośliwości, chęci dominacji. W tych zachowaniach widzimy strategie, na które być może nie mamy zgody, ale nadal mamy zgodę na tę osobę i na relację z nią. Nasze dopatrywanie to często nawet nieświadomie nakręcony film w naszej wyobraźni i nie chodzi o to że nagle przestaniemy go kręcić, a bardziej o świadomość, że to nie dzieję się w realu, to moje myśli na temat danej sytuacji. Dzięki Porozumieniu bez przemocy uczymy się dostrzegać w nas te myśli i sprawdzać, co jest faktem, a co moją interpretacją.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której rodzic mówi do nauczyciela „Pani uwzięła się na mojego syna.” Potencjalny film, który można by kręcić w głowie: „Dziecku nie chce pracować się na lekcji ani w domu, łapie gorsze oceny, a mamie mówi, że Pani się na niego uwzięła. Rodzice zapracowani, nie mają czasu dla dziecka i przerzucają na nauczyciela całą odpowiedzialność. Nie chcę afery, powiem coś, co ich uspokoi.” Potencjalna odpowiedź mogłaby brzmieć : „Państwa syn jest zdolny, ale leniwy”. Rodzicowi może spodobać się taka odpowiedź, bo usłyszeli komplement, no i już mają jasność, że to wszystko to wina syna, jest leniwy. Wróci do domu i zrobi z tym porządek. Tylko, co wniesie takie rozwiązanie? Dziecko przestanie mówić rodzicowi o tym, co dzieje się w szkole, bo nie daj Boże znowu pójdzie na rozmowę do nauczyciela i skończy się burą w domu, może przestać mówić o rzeczach, które są ważne i dziecko potrzebowałoby wsparcia. Dziecko może uwierzyć w taką etykietę i wejść w rolę „zdolnego, ale leniwego”, przestać się starać i liczyć wyłącznie na swoje zdolności. Gdyby jednak nauczyciel, który słyszy swoje myśli w głowie, sprawdził, jaki wpływ mają niego, jak się czuje, być może jest nieco podirytowany lub zaniepokojony, czego potrzebuje, może jest to to więcej jasności lub współpracy, powie: Słyszę, że mówi Pani, że uwzięłam się na Pani syna, czy chciałaby Pani zobaczyć, jak wyglądają jego sprawdziany i sprawdzić, co możemy zrobić, żeby szło mu lepiej?
AN: Szkoła kojarzy się z miejscem, gdzie uczeń ma się uczyć, a jak mu się coś nie podoba, to jakoś sobie z tym musi poradzić. Jedni wybierają agresję, inni wagary, jeszcze inny zamrażają swoje emocje. Czy NVC może pomóc w rozwiązywaniu trudnych sytuacji w szkole? Jak wspiera rozwiązywanie konfliktów?
POF: „Konflikty są najczęstszą formą, w jaką ludzie się porozumiewają” (Liv Larsson), powstają tam, gdzie jest coś bardzo dla nas ważnego, gdzie ktoś przekroczył nasze granice. I to właśnie dzięki nim, możemy swoje granice poznać. Pod jednym warunkiem, że nie będziemy za wszelką cenę unikać konfliktów tylko zaprosimy osoby w nie zamieszane do tego, by opowiedziały o tym, czego potrzebują i co w związku z tym czują. Marshall Rosenberg mawiał, że wystarczy mu zaledwie 20 minut na rozwiązanie konfliktu po tym, jak odgadnięte zostaną potrzeby stron.
W Porozumieniu bez przemocy wykładamy karty na stół i otwarcie mówimy o tym, co jest dla nas ważne i jak możemy się tym zaopiekować. Sprawdzamy, jak to się ma dla drugiej osoby lub nauczyciela i samej szkoły i rozmawiamy, ze sobą aż znajdziemy rozwiązania typu wygrany-wygrany, to znaczy takie, które będą akceptowalne dla wszystkich stron.
AN: A co z karami, nagrodami? Uczeń powinien wiedzieć czy zrobił źle czy dobrze.
POF: To ważne, żeby uczeń wiedział, że jego działania wyrządziły komuś krzywdę lub, że czyjeś bezpieczeństwo i zdrowie były zagrożone. Dzieci i młodzież, ale też dorośli, potrzebujemy jasności, co do zasad i oczekiwań. Mam jednak sporą wątpliwość, czy na dłuższą metę, w przestrzeganiu zasad pomocne są kary i nagrody. Jeśli uczniowie okazują sobie szacunek, dbają o siebie tylko po to, by uniknąć kar lub pozyskać nagrodę, co się stanie jeśli ja jako nauczyciel lub rodzic nie będę w stanie dostrzec wszystkiego, a przecież prędzej czy później nie będę w stanie. Czy nie jest to zachętą do manipulacji, unikania prawdy, zakładania masek? Jaką karę mogę wymierzyć uczniowi 14- letniemu, 16-letniemu? Wiem, że są szkoły, w których wyczytuje się uczniów, którzy coś „przeskrobali” na apelach. Widziałaś kiedyś ich reakcje? Ja widziałam wstyd, a potem śmiech i bagatelizowanie tej sytuacji, a następnie unikanie szkoły oraz wstydu, który się z nią kojarzy, brak zaufania do nauczycieli i zniechęcenie do nauki. I znowu powtórzę się, nie zawsze, ale zachęcam do tego, żeby sprawdzać, czy mamy realną satysfakcję z tego, że nasi uczniowie robią coś „dobrego” ze strachu przed karą, czy z chęci pozyskania nagrody…
AN: Słyszę od nauczycieli, że są „wypaleni zawodowo”, rozmawiając z uczniami, dochodzę do wniosku, że i uczniowie są „wypaleni” w byciu uczniem. Czy NVC może temu zapobiec?
POF: Odniosę się do wypalenia zawodowego nauczycieli. Nasza praca jest niezwykła, każdy dzień jest inny, każdy uczeń, jego rodzice, nasze koleżanki i koledzy w pracy też. Jednocześnie, praca z drugim człowiekiem, dzieckiem jest pracą bardzo odpowiedzialną, dodatkowo w systemie edukacji ocena jest częścią naszej pracy, jesteśmy stale oceniani przez uczniów, ich rodziców, dyrekcję. Poza tym, mamy swoje życia, troski i pasje. Bez zadbania o siebie, dawania sobie empatii, czyli towarzyszenia sobie w jakościowym słuchaniu siebie, zabraknie nam sił, i albo wycofamy się i ukryjemy za cynizmem, albo wypalimy. Podstawowym narzędziem pracy nauczyciela, jest on sam i dlatego podczas warsztatów dużo uwagi kierujemy na dbanie o siebie.
Metafora „maski tlenowej” zaczerpnięta jest z podróży samolotem, kiedy stewardesa lub steward instruują, że na wypadek braku ciśnienia w kabinie, wypadną z góry maski, to zakładamy najpierw na siebie a potem na pasażera obok (w domyśle na dziecko). Wypaleni zawodowo nauczyciele uczą wypalonych szkolnie uczniów. No chyba, że zadbają na czas o siebie i założą empatyczną maskę tlenową, czego wszystkim z serca życzę.